Opis ciekawych wydarzeń, które miały miejsce na terenie gminy Kaźmierz, a także ciekawe fotografie z dodanymi opisami i komentarzami.
Mieszkańcy Kaźmierza wstrząśnięci straszną zbrodnią
Miało to miejsce w piątek 25 grudnia 1936 r. w pierwsze święto Bożego Narodzenia. Podążających do kościoła mieszkańców Kaźmierza zainteresowało wielkie poruszenie przy sklepie żydówek Rebeki i Sary Abel. Pomimo mroźnego poranka coraz więcej zatrzymywało się przechodniów zainteresowanych działaniami obecnych przy sklepie policjantów. Jak się okazało czynności policji trwały już od dnia poprzedniego, czyli od wieczoru wigilijnego. Tego dnia bowiem po godz. 17.00 spóźniony klient sklepu bezskutecznie próbował przywołać którąś z sióstr. Klient ten nie zdawał sobie sprawy z tego, że w tym czasie w sklepie dzieją się mrożące krew w żyłach sceny. Otóż krótko po godzinie 17-tej wszedł do sklepu p. Ablowej nieznany osobnik, który błyskawicznie zamknął za sobą drzwi na klucz i spuścił rolety, po czym rzucił się na przestraszoną 75-letnią właścicielkę, którą uderzeniem tępego narzędzia w głowę pozbawił na chwilę przytomności. Gdy staruszka po chwili odzyskała przytomność i poczęła cichym głosem wołać o pomoc, zbrodniarz rzucił się na swą ofiarę, przygniótł ją kolanami do ziemi, a następnie dusił ją rękoma. Po kilku sekundach staruszka, która doznała również złamania żeber, zmarła wskutek uduszenia. Zaledwie zbrodniarz dokonał swego strasznego czynu, weszła do sklepu, siostra zamordowanej Sara Abel. Znajdowała się ona w sąsiednim pokoju i zaintrygowana została szmerami, które ją dochodziły ze sklepu. W chwili, gdy Sara Abel weszła, rzucił się na nią zbrodniarz, który zakneblował niespodziewającej się napadu usta, a następnie rzucił ją na łóżko i skrępował jej ręce i nogi sznurami. Chcąc się zabezpieczyć przed ewentualnym wołaniem o pomoc, nakrył zbrodniarz Sarę Abel pierzynami. Po dokonaniu tego czynu przystąpił morderca do plądrowania mieszkania. W jednej z szuflad znalazł stary zegarek kieszonkowy.
Katastrofa budowlana w Gorszewicach
W niedzielę 17 lutego 1935 r. wcześnie rano około godz. 6.30 w majątku należącym do Jana Rotha wydarzyła się straszna katastrofa budowlana, w skutek której trzy osoby straciły życie, a kolejne dziesięć osób zostało ciężko rannych. Wszyscy poszkodowani pochodzili z dziesięcioosobowej rodziny Adamczaków. Jak doszło do tej tragedii? Otóż w styczniu tegoż roku na folwarku wybuchł pożar, który strawił budynek, w którym mieściły się chlewy, stajnie, obora, oraz mieszkania służby folwarcznej. Praktycznie całkowitemu spaleniu uległo wiązanie dachu i pozostały tylko sterczące murowane 6-metrowe szczyty budynku. W tymże uszkodzonym budynku zamieszkiwała wspomniana rodzina Adamczaków. Wskutek szalejącej w niedzielę wichury, sterczący i niezabezpieczony po pożarze szczyt budynku runął na sufit domu mieszkalnego, zawalając gruzami śpiących jeszcze mieszkańców. Wśród spadających cegieł, rozległ się rozpaczliwy krzyk osób przywalonych gruzem.
Nawiedzenie Jasnogórskiego wizerunku Matki Boskiej w Sokolnikach Wielkich
Ważną datą w dziejach Sokolnik Wielkich był rok 1977. Dnia 4 sierpnia w progach Urszulańskich powitany został Cudowny Obraz Jasnogórski, a właściwie to jego kopia. Kopia ta została poświęcona przez papieża i od momentu powrotu z Watykanu zaczęła przemierzać cały obszar naszego kraju wzdłuż i wszerz. W swojej pielgrzymce po Polsce przez kilka godzin zagościła Matka Boża także tutaj na ten skrawek ziemi. Obraz przybył do Sokolnik Wielkich z Otorowa, gdzie wcześniej był podejmowany z należnymi mu honorami w tamtejszej parafii.
Historia Pięciu Braci - Pierwszych Męczenników Polskich -Ślad kaźmierski - fakty czy legenda ?
Pobudzony artykułem pt. „Wydzierają sobie świętych” zamieszczonym w Tygodniku Powszechnym z dnia 4 maja 2003 roku muszę stanowczo przeciwstawić się wypowiedzi naszego ówczesnego proboszcza ks. kanonika Zdzisława Potrawiaka, który swoją wypowiedzią mówiąc potocznie oddał pole bez walki. Taką postawę tłumaczyć może tylko fakt, iż ks. kanonik do Kaźmierza przybył niespełna 8 lat wcześniej i nie znał naszej lokalnej historii. Artykuł opisuje jak to dwie miejscowości - Kazimierz Biskupi koło Konina oraz Międzyrzecz niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego - spierają się, w której z nich tysiąc lat temu ponieśli śmierć pierwsi polscy męczennicy. Historyk, znawca średniowiecza, prof. Gerard Labuda z Poznania uważa jednak, że: „Ani Międzyrzecz, ani Kazimierz Biskupi. Pięciu Braci założyło swoją pustelnię w Kaźmierzu pod Szamotułami” – dodając, że są na to dokumenty. Mnie jednak zadziwiło stanowisko naszego proboszcza, który stanowczo odpowiedział, że to nie działo się tutaj. Oto cytat z końcowej części artykułu:
Beczka śmierci
Pewnie nie wielu mieszkańców pamięta czasy, kiedy to w latach 70 - tych do Kaźmierza przyjeżdżała tak zwana "Beczka śmierci". Było to, coś w rodzaju cyrku, z tym że zamiast namiotu była drewniana konstrukcja w kształcie beczki ustawionej pionowo. „Beczka Śmierci”, miała wysokość około 6 metrów, wewnątrz po pionowej ścianie jeździł kaskader na motocyklu wykonując przy okazji różnego typu akrobacje. Kaskader potrafił np., jechać stojąc na motocyklu, zdejmując z siebie ubranie itp. Miejsce dla widowni umieszczone było w górnej części beczki skąd ludzie, spoglądając w dół podziwiali wyczyny kaskaderów.
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży
K.S.M. powstało w Polsce na początku XX wieku. Niemal równocześnie powstały: Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej oraz Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej. Organizacja istniała wówczas prawie we wszystkich miastach i wsiach polskich. Celem stowarzyszenia było nauczanie młodych ludzi patriotyzmu oraz aktywności we własnym środowisku i zdobywanie zawodu. To z szeregów K.S.M.M. wywodzili się członkowie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”.
Transport szynowy
Kolejną ciekawostką, jaką chciałem przybliżyć jest transport kolejowy na terenie naszej gminy. Większość mieszkańców pamięta jeszcze czasy, kiedy przez Kaźmierz kursowały pociągi pasażerskie i towarowe. Kaźmierz leży przecież na szlaku kolejowym z Poznania do Gorzowa przez Międzychód. Linia na odcinku od Rokietnicy do Międzychodu jest jednotorowa. Otwarcie linii Rokietnica – Pniewy odbyło się 01.03.1888 r. a Pniewy – Międzychód 11.08.1888 r. Ruch pasażerski na tej linii zamknięty został w roku 1999 trzy lata później PKP wstrzymały także ruch towarowy. Stacja Kaźmierz Wlkp., (bo tak się nazywała) znajdowała się według ówczesnego podziału administracyjnego na terenie Nowej Wsi i należała do średnich, co do wielkości na tym szlaku.
Budowa nowej mleczarni
Decyzję o budowie nowej mleczarni podjęła Rada Nadzorcza i Zarząd Spółdzielni w roku 1947. Inicjatorem tego przedsięwzięcia był prezes Edmund Tecław. Grunt pod budowę nowego zakładu przeznaczył ówczesny zarząd gminy w Kaźmierzu z własnych posiadłości. Szczególnie przychylny przeznaczeniu gruntu i budowie mleczarni był wójt Stanisław Giec. Po wykonaniu i zatwierdzeniu projektu budowy zabrano się ostro do roboty. Budowę prowadzono systemem gospodarczym i tak np. wszystkie roboty ziemne wykonane były ręcznie, ponieważ w tamtych czasach brakowało sprzętu mechanicznego. Do tej pracy wynajęci byli robotnicy, którzy ciężko się napracowali gdyż wykopy miejscami miały do kilku metrów głębokości.
Historia Starej Mleczarni w Kaźmierzu
"Stara" mleczarnia w Kaźmierzu powstała przed 1939 rokiem. Była to mleczarnia prywatna, której właścicielem był p. Leon Koralewski z zawodu rymarz uczestnik Powstania Wielkopolskiego. Budynek mleczarni wraz z wysokim kominem, (chociaż nieco przerobionym) przetrwał do dnia dzisiejszego i choć od strony szkoły widać go wyraźnie to niewielka liczba dzieci potrafiłaby odpowiedzieć na pytanie, co to za budynek. Pan Koralewski zaczynał swoją działalność w pomieszczeniu gdzie wcześniej była sala, w której odbywały się różnego rodzaju imprezy kulturalne. W sali p. Koralewski najpierw otworzył piekarnię, z której pieczywo dostarczał Powstańcom Wielkopolskim.